czwartek, 25 października 2012

Rozdział 53

53.
*Z perspektywy Martyny*

Obudziłam się na jego torsie czując potworną ulgę. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech. Jego zielone gałki oczne były wgapione we mnie.
-Jak się spało?-zapytałam przecierając oczy, a drugą rękę podciągając ku sobie skrawek kołudry wyżej.
-Z tobą zawsze cudownie. Liczę na powtórkę z rozrywki.-odpowiedział posyłając do mnie jeden ze swoich ślicznych uśmiechów. Słysząc jego słowa chwyciłam delikatnie ręką za jego członka. On mimowolnie zajęczał. Wtuliłam się w jego tors, ukratkiem spoglądając w stronę drzwi. Robiąc ruchy szybsze on jeszcze bardziej pojękiwał. Następnie włożył do pochwy palec wskazujący, robiąc to delikatnie, po czym dołożył następnego. Wywolując u mnie większe podniecenie. Nie słysząc, że ktoś wszedł do domu, robiliśmy to dalej. On był u szczyty poczym wytrysnął. Nagle drzwi do naszej sypialnie się uchyliły. Wtedy usłyszałam głos Liama:
-Zobaczymy co tam nasze gołąbeczki robią.
Drzwi masksymalnie  się otworzyły, ja przestałam. Harry wyjął palce. Ustaliśmy. Wtedy Zayn przyszedł do Liama, trzymając go za ramię powiedział.
-Nie chcesz wiedzieć.-po czym zamknął drzwi.
Ja wtuliłam się w niego mocniej. Następnie zawinęłam się koudrą, on ubrał bokserki a na nie brązowe rurki. Ja zaś koszulę na guziki, i spodenki. Nie ścieląc łóżka, ani nie pozbywając się z pościeli mazi, wyszliśmy. Udając się do salonu.
-Ładnie to tak bez uprzedzenia, włazić komuś do domu.-powiedział Hazza wkładając kciuki do przednich kieszeniu swoich spodni. Ja wychodząc z sypialni dopinałam guziki koszuli.
-Wyzdrowiała?-zapytała pociesznie Ola.
-Taak, tak.-powiedziałam szczerząc się do niej.
-No muszę przyznać, że choroba dobrze, na nią wpłynęła nawet bradzo.-stwierdził zielonooki ja na to lekko klepłam do w ramię, robiąc w jego stronę dziwiną minę.
-To może ja pójdę zmienić Ci pościel, i ubrać nową.-zasugerowała blondynka.
-Nie, nie!-zawołaliśmy w tym samym czasie z Hazzą. On następni zasłonił twarz dłonią, rumieniąc i uśmiechając się do siebie. Zayn w tym czasie wyszedł na balkon.
-Co porabialiście Ciekawego?-zapytał Louis.
-Hm.. odpoczywaliśmy, ja kurowałam się, potem znów odpoczywaliśmy..-zaczęłam wymieniać.
-Dużo spaliśmy.-podsumował.
-Interasujące.-powiedział Niall.
-Ej ej stary, gdzie są moje papierosy?-zapytał Zayn wchodząc do środka.
-Eee no wiesz. Ja Ci je odkupię!-wytłumaczył się loczek. .
-A wiesz Liam, wypadało by pukać do pokoju. Po raz kolejny.- wypomniał.
-Ah tak tak. Przepraszam.-odpowiedział speszony, cały czas wgapiony we mnie.

*Z perspektywy Oli*

Czas, u chłopców był spędzony na prawdę przyjemnie. Wreszcie wyjaśniłam wszstko z Zayn'em. Byliśmy nareszcie szczęśliwi. A wątpiłam, że do tego dojdzie.
-Ej może odzwiedziamy Martyne i Hazze?-zaproponował Liam.
-Jasne czemu nie.-zgodził się Louis.
-Mam nadzieję, że jest już lepiej. To co jedziemy?-zapytałam Niall jak i Zayn zgodzili się. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej wyjechaliśmy. Po pół godziny byliśmy na miejscu. Bez pukania weszliśmy, ponieważ miałam klucze do mieszkania. Przeszliśmy przez próg. W domu jakby żywej duszy nie było. Idąc w stronę salonu. Było słychać coraz wyraźniejsze jęki ich obu z sypialni. Chłopcy rozbawili się tym, oprócz Liama. Zanim się obejżałam, a on razem z Zayn'em przypartywali się im przez drzwi, po czym je zamknęli.
-Bosz jakie dzieci. Dalibyście im choć trochę prywatności. Ich dom nie?-powiedziałam z wyżutami.
-Zayn ogarnij się. Jak będziesz w takiej sytuacji też tak zrobimy.-powiedzial rozbawiony Louis. Ja zmierzyłam go zimnym zwrokiem.-Oczywiście z tobą.
-Słucham?
-Słucham?-powtórzył Zayn, idąc ku nam.
-A no przecież, wy jesteście za młodzi na to. Dzieciaki.-powiedział Louis tuląc nas. Na to Zayn wybuchł śmiechem. Gdy wszyscy usadowliśmy się na kanapie, Martyna i Hazza wyszli z pokoju, cali rozgrzani. Może oni tego nie doznali, ale na prawdę wyglądało to komicznie. Mulat w tym czasie wyszedł na balkon.
-To może ja pójdę zmienić Ci pościel, i ubrać nową.
Gdy to wypowiedziałam oni oboje się tak speszyli. Hazza zaczął się śmiać z tego wszystkiego z Martyna się zarumieniła. Gdy Zayn przyszedł z balkonu, ja chwyciłam go za dłoń.
-Choć do sypialni, będziemy brali przykład z mojej kuzynki i Harolda.-podkreśliłam ciągnąc go za sobą.
-Naprawdę?-zapytał uradowany Zayn.
-Nie.-szepnęłam.
Zaprowadziłam go pod drzwi łazienki. Sama tam weszłam zakluczając je. Zrobiłam to co miałam zrobić po czym wyszłam udając się z powrotem do salonu.
-Ekhem Ola.-powiedział, gdy wyszłam  z łazienki. Zauważyłam, że jego ręka była bardzo blisko krocza, zbyt blisko. Na co wybuchłam śmiechem.
-Foch.-powiedział nie odzywając się mnie przez jakiś czas.
______________________________________
Za jakiekolwiek błędy przepraszam, ale nie chciało mi się ich poprawiać. Mam nadzieję, że ten rozdział się wam podoba i będzie pod nim coraz więcej komentarzy. Nowy rozdział pojawi się już niedługo. X

2 komentarze: