Rozdział 5.
-Współpracujecie z boys bandem One Direction. A i był bym zapomniał, jutro o 10 a.m. macie samolot do Meksyku, a tam dołączycie do chłopców.
-Już jutro?!-zapytała z podekscytowania Jessy.
-Tak. Z góry przepraszam, że dopiero teraz Wam o tym wspomniałem ale pewnie same wiecie, to zabiegany interes. Tylko proszę nie spóźnijcie się.-ostatnie zdanie podkreślił swoim męskim głosem.
-Oczywiście.-westchnęła Emma.
-To dowidzenia. Musimy zacząć się pakować.-pożegnały się dziewczyny udając się do swoich domów.
Z tego co im wiadomo boys band z którym współpraco wały co dopiero zaczął trasę po Ameryce więc mniej więcej wiedziały jakie ubrania mają ze sobą wziąć. W kontrakcie było wspomniane, że garderobę na próby i występy będą miały zapewnioną jednak musiały ze sobą wziąć jakieś ubrania. To była rzecz jasna.
*Cher
Właśnie kładłam ostatnią warstwę ubrań do torby. Najchętniej w wzięłabym ze sobą calutką garderobę jednak nie za dużo mieści się w jednej torbie. Jakoś upchnęłam po bocznych kieszeniach bluzeczki i tak ledwo co zapięłam torbę. Po dwu godzinnym pakowaniu odetchnęłam z ulgą opadając na łóżko. W myślach sortowałam wszystko co zapakowałam, co zapakować powinnam i czy to mam miejsce w torbie. Jednak wszystko miałam na całe szczęście bo nie wiem gdzie bym to wepchnęła. Właśnie w tym momencie zadzwonił telefon. Na dosyć dużym ekraniku ukazała się nazwa 'Sunny'. To była Jessy. Nazywałam ją tak od... od początku naszej znajomości. Ona zawsze uśmiechnięta, wesoła, pełna optymizmu, radosna jak słoneczko. Moim zdaniem to określenie wspaniale do niej pasowało, dziewczyny też tak sądziły. Bez chwili namysłu odebrałam telefon.
-Eh no słucham..-westchnęłam podpierając się łokciami o łóżko usadawiając do pozycji siedzącej.
-A może by tak, dzień dobry. Jak się sprawy mają...-zaczęła swój pocieszny 'monolog'.
-Ahh no słucham Cię Sunny.
-Mam prośbę.. a bynajmniej proszę Cię o przysługę.. o tak to lepiej pasuje.-parsknęłam chichotem na jej komentarz. Za pewne to usłyszała.
-No dajesz, o co mianowicie chodzi.
-Pójdziesz ze mną na zakupy. Nie zajmie to dużo czasu a muszę kupić parę drobiazgów. Proszę Cheeer.-na mojej twarzy za widniał uśmiech na samo wyobrażenie jej miny zbitego kotka.
-Okey... ale pod warunkiem, że nie zajmie nam to długo.
-Też Cię kocham. Niebawem przyjdę po Ciebie.- i tak nasza rozmowa się zakończyła.
Tyle, że nie było tak jak przed rozmową. Nie mogłam iść się wcześnie wykompać i iść spać, byłam zobowiązana iść z nią na zakupy. Możliwe, że to będą ostatnie zakupy w tym miesiącu w Polsce.. albo i roku. Kto wie. Zawsze marzyłam by podbić świat. By dużo zwiedzać. Nie byłam zbyt przywiązana do tego miejsca zamieszkania, ale jednak będę za nim tęsknić. I to bardzo.
Nie przebierając się, cierpliwie czekałam na Jessy wchodząc w miedzy czasie na twittera. Lubiłam przebywać na tym portalu, co w sumie odróżniało mnie od pozostałych. Wpisałam w wyszukiwarkę 'One Direction'. I wyświetlił się ich oficjalny profil który zaczęłam od tej chwili obserwować. Kliknęłam na jeden z ich teledysków, nie był on ich najnowszym teledyskiem jednak przypadł mi do gustu. Przeglądnęłam ich pierwszy teledysk, też spoko. Po przesłuchaniu podsumowałam, że mają całkiem niezłe brzmienie. Mam nadzieję, że szybko nauczymy się do tego chorografii. Poszperałam jeszcze trochę i znalazłam listę piosenek jakie wykonują na koncertach. Było ich dosyć sporo.
W tej właśnie chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Domyśliłam się, że to Jessy. Wyłączyłam twittera i zeszłam na dół.
-Cześć.-przywitałam się.
-Heej.-odpowiedziała całując mnie w policzek na powitanie.
-Jeszcze chwila tylko wezmę pieniądze z blatu.-powiedziałam unosząc palec wskazujący w górze, na znak, że sobie o tym przypomniałam w tej chwili i ruszyłam do kuchni. Po niespełna minucie byłam w pełni gotowa na zakupy.
-Więc chodźmy.-zakluczyłam dom i ruszyłyśmy w stronę galerii.
-Wiesz słuchałam chwilę temu piosenek tego boys bandu z którym współpracujemy, całkiem nie złe mają kawałki. Myślę, że do What Makes Your Beautiful łatwo będzie można wymyślić choreogriafię.-powiedziałam.
-Wiesz ja też szperałam coś w necie. To trasa koncertowa Take Me Home a na niej nie ma tej piosenki także spokojna głowa. Przesłuchałam kilka utworów jak dla mnie chwytliwe więc mam nadzieję, że nie będziemy miały problemów.
-Ja też tak sądzę, ale jak na nasz 'starz' to za pewne problemy będą.-westchnęłam.
-Spokojna głowa, przecież nie brali Nas w ciemno, choć jednak taaak brali nas w ciemno.-obie wybuchłyśmy niepochamowanym śmiechem.
-Eeeej dobra stop! Przestańmy się śmiać bo nam jeszcze mucha wleci do buzi. Jak na nasz wiek zachowujemy się nie poważnie, przecież jutro będziemy podbijały świat.-wy powiedziałam na co znowu odparłyśmy śmiechem.-Ciekawe kiedy damy pierwszy koncert z nimi. Mam nadzieję, że nie wrzucą nas na gorącą wodę bo jeśli tak to musimy się sprężyć z chorografią.-zaczęłam myśleń na głos.
-Nie przejmujmy się na zapas. Jutro będziemy myślały. Ooo już wiem! Przecież możemy użyć kroków z występu w szkole. Nie zabronią nam tego co nie?-odpowiedziała.
-Ojj no masz rację. -parschnęłam śmiechem.-Ty jak coś wymyślisz.-wyszeptałam obejmując jej szyję ręką i przytulając się do niej. Myślę, że to ona była tą największą optymistką w zespole. Dobrze jest mieć kogoś takiego przy sobie. Nawet bardzo dobrze.
Tak byłyśmy już na miejscu. Podsumówując szło się tutaj bardzo krótko.
-Ej dobra mianowicie co chcesz kupić?-zapytałam.
-Eee no sama nie wiem, ale spokojna głowa jakieś szmatki zawsze się przydadzą.
-Ahh no taaak bo przecież na zakupy zawsze pora. Omijając to, że ktoś się chciał wyspać.-ostatnie zdanie wykrzyczałam jej w ucho wchodząc do środka budynku.
-Tak więc mamy dwie i pół godziny do zamknięcia centrum więc musimy się śpiechać.
-Ok. Ok.-uśmiechnęła się swoim jakże promiennym i zarażającym uśmiechem.
Na szczęście mamy tutaj swoje ulubione sklepy w których zawsze coś kupujemy, więc nie potrzebowałyśmy więcej sklepów do szczęścia.
*Dwie godziny później.
-Ejj Jessy musimy już iść za chwilę zamykają galerię.-ostrzegłam Jess.
-Ale ja ostatni raz do tego sklepu poczekaj tutaj.
-Kurcze! Idziesz do H&M już trzeci raz dzisiaj!-nie zdążyłam tego wypowiedzieć a ona znikła za regałami i wieszakami w sklepie.
Wiedziałam! Ja po prostu wiedziałam, że ona wróci się po tą spódniczkę. Mam nadzieję, że bynajmniej raz mi ją pożyczy. Po pięciu minutach wyszła ze sklepu razem z zakupem. Dziwne, że nie przymierzała tej kwiecistej spódniczki po raz trzeci.. My kobiety tak mamy.
-Patrz jaka ładna.-westchnęła wyjmując ją z reklamówki.
-No śliczna, cudowna, masz mi ją pożyczać, perfekcyjna.
-Noo chciałabyś.-powiedziała wytykając w moją stronę język.
Po zakupach od razu ruszyłyśmy do domu kalkując co kupiłyśmy.
*Następnego dnia.
Dziewczyny spotkały się na lotnisku o 9 a.m. Nie chciały się spóźnić chodź odprawa była dopiero za pół godziny. Po ich minach można było wy wnioskować, że były bardzo przejęte, całą tą sytuacją. Czas do odprawy wcale nie minął im tak szybko jak tego się spodziewały.
~~~~~
Hej! Przepraszam za tak długą nie obecność mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy! Rozdział troszkę dłuższy niż poprzedni. Jednak nie jestem z niego zadowolona. Za dużo się w nim nie dzieje, ale opinię na ten temat zostawię do Waszej dyspozycji. Za błędy przepraszam. Enjoy Xx
Do następnego!