sobota, 27 października 2012

Rozdział 54


Hej mam dla was newsa :D Tego oto bloga pomaga mi pisać przyjacióła Patrycja Xx Większość tego rozdziału jest jej dziełem więc podziękowania dla niej. Bez niej czekaliście by tygodniami na nowy rozdział, gdyż nie mam weny buehehe. 

A więc mam nadzieję, że przywitacie nową "adminkę" gorącymi haha komentarzami pod tym postem. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Buziaki Xx


54.

*Z perspektywy Martyny*
-To może wyjdziemy dziś do klubu.-zaproponował Zayn.
-W sumie czemu nie. Świetny pomysł, prawda kochanie?-słowa te skierowałam do mojego chłopaka.
-Jasne, ale pod warunkiem jeśli pójdziemy wszyscy razem.
Pozostali chłopcy się zgodzili, a więc poszli do swojego mieszkania się przebrać. Oczywiście Hazza został u mnie, tak jak Ola. Po 3 godzinach wszyscy byliśmy przygotowani. Ja byłam ubrana w czarne szorty, biały top, czarne niskie conversy. Włosy upięta miałam w luźnego koka. Kuzynka zaś miała na sobie, małą czarną do tego czerwoną torebkę i czarne szpile. Swe blond włosy miała wyprostowane. Hazza zaś miał na sobie białe converse, czarne rurki i lekko turkusową koszulę. Następnie, wyszliśmy z domu pod dany club, reszta już tam czekała.
*Godzinę później*
W clubie bawiliśmy się świetnie. Nastrój był niesamowity. Światło refrektorów oślepiło nasze gałki oczne. Nie można powiedzieć, że tego wieczeczora mało wypiliśmy. Nie pijący byli tylko Liam i Ola. Ja byłam można powiedzieć, że trzeźwo myśląca, o reszcie nie wspomnę. W środku było tak duszno, że postanowiliśmy wyjść na zewnątrz.
-Ale tutaj duszno.-powiedziałam opierając się o ramię lokowatego. Jego twarz otwróciła się o 90 stopni. Na swojej szyji czułam jego zbity alkocholem oddech. Chłopak pocałował mnie z czułością, mieszając  nasycenie piwa i wódki.
-Ja idę do łazienki.-oznajmiłam idąc w kierunku toalety.
-My idziemy do pobliskiego tutaj parku. Okey.-powiedziała Ola.
-Tak, tak.-powiedzialam przekraczając próg drzwi.
W toalecie byłam niespełna pięć minut. Gdy wyszłam z cluby postanowiłam iść w kierunku wyznaczonego parku. Wychodząc na chodnik, zauważyłam pogotowie ratunkowe. Odruchowo podbiegłam bliżej myśląc o najgorzym. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie. Moje policzki momentalnie zalały się łzami.
*Z perspektywy Niall*

Kiedy cała reszta szalała na parkiecie ja z Pati wyrwałem się do naszego mieszkania.Reszta została i dobrze się bawiła.My chcieliśmy choć trochę pobyc sami.Co prawda PAti dopiero miałą 17 lat ale mi to nie przeszkadzało.Kiedy weszlismy do mieszkania zaczęliśmy się namiętnie całować.Pati żuciła torebkę na stół i powoli ściagała buty.Ja zacząłem odpinać pasek.Byliśmy już w sypialni.Była tak podniecona zreszta ja taże.Jej napalenie dawało coraz więcej siły i podekscytowania.

*Z Perspektywy Pati*

Kochalismy się tak namiętnie te chwile razem z moim ukochanym były cudowne.

*Z perspektywy Niall*
Kiedy byliśmy już nadzy zacząłem pieścić jej piersi.Górowałem nad nią.Ona wbijała palce w pościel i skurczała nogi z podniecenia.Zchodziłem coraz niżej aż dotarłem do jej przyjaciółki.. Wbiłem w nią palec ona tylko otworzyła oczy i zaraz potem zaczęła ciężko oddychać.Kiedy zrobiłem ok 7 ruchów wyciągnąłem palec i nasze role się zamieniły .teraz ona górowała bawiła się mną jak niewinnym dzieckiem.Zaczęła powoli brać mojego penisa i bawić się nim.Robiła okrężne ruchy po czym poczułem na nim jej ciepły milutki oddech.Po małych przezyciach zamieniliśmy się rolami i wszedłem w nią jakbym robił to pierwszy raz.Ona jęczała z podniecenia.Po jakiś 3 godzinach ustaliśmy i wtuleni w siebie patrzeliśmy tak w sufit.Po jakimś czasie zadzwonił telefon .Poszedłem go odebrać.
-Haluuu?!
-Niall jesteśmy w szpitalu .Błagam Cię stary przyjedź tu Harry leży w stanie krytycznym na stole operacyjnym!
-Boże Święty co się tam stało?!-rozmawiałem dalej z Louis`em w trakcie kiedy sie uberałem.Pati chyba zrozumiała co się stało bo przez mój telefon strasznie głosno sie rozmawia i zaczęła się ubierać.
-Jak przyjedziesz wszystko Ci opowiem.
-Dobra nie panikujcie wszystko bd dobrze.

*10 minut później*

W szpitalu powiedzieli nam że mamy jechac na ostanie piętro.Tak też zrobiliśmy.Kiedy zobaczyliśmy Liam`a i Alice próbujących uspokoić Martynę aż serce mi stanęło.
-Lo co z Harry`m?
-Operują go . Wpadł pod samochód kiedy przechodził przez ulicę.Koleś nie zdążył wychamować..
Kiedy Lou opowiadał mi o tym z sali operacyjnej wyszedł lekarz

czwartek, 25 października 2012

Rozdział 53

53.
*Z perspektywy Martyny*

Obudziłam się na jego torsie czując potworną ulgę. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech. Jego zielone gałki oczne były wgapione we mnie.
-Jak się spało?-zapytałam przecierając oczy, a drugą rękę podciągając ku sobie skrawek kołudry wyżej.
-Z tobą zawsze cudownie. Liczę na powtórkę z rozrywki.-odpowiedział posyłając do mnie jeden ze swoich ślicznych uśmiechów. Słysząc jego słowa chwyciłam delikatnie ręką za jego członka. On mimowolnie zajęczał. Wtuliłam się w jego tors, ukratkiem spoglądając w stronę drzwi. Robiąc ruchy szybsze on jeszcze bardziej pojękiwał. Następnie włożył do pochwy palec wskazujący, robiąc to delikatnie, po czym dołożył następnego. Wywolując u mnie większe podniecenie. Nie słysząc, że ktoś wszedł do domu, robiliśmy to dalej. On był u szczyty poczym wytrysnął. Nagle drzwi do naszej sypialnie się uchyliły. Wtedy usłyszałam głos Liama:
-Zobaczymy co tam nasze gołąbeczki robią.
Drzwi masksymalnie  się otworzyły, ja przestałam. Harry wyjął palce. Ustaliśmy. Wtedy Zayn przyszedł do Liama, trzymając go za ramię powiedział.
-Nie chcesz wiedzieć.-po czym zamknął drzwi.
Ja wtuliłam się w niego mocniej. Następnie zawinęłam się koudrą, on ubrał bokserki a na nie brązowe rurki. Ja zaś koszulę na guziki, i spodenki. Nie ścieląc łóżka, ani nie pozbywając się z pościeli mazi, wyszliśmy. Udając się do salonu.
-Ładnie to tak bez uprzedzenia, włazić komuś do domu.-powiedział Hazza wkładając kciuki do przednich kieszeniu swoich spodni. Ja wychodząc z sypialni dopinałam guziki koszuli.
-Wyzdrowiała?-zapytała pociesznie Ola.
-Taak, tak.-powiedziałam szczerząc się do niej.
-No muszę przyznać, że choroba dobrze, na nią wpłynęła nawet bradzo.-stwierdził zielonooki ja na to lekko klepłam do w ramię, robiąc w jego stronę dziwiną minę.
-To może ja pójdę zmienić Ci pościel, i ubrać nową.-zasugerowała blondynka.
-Nie, nie!-zawołaliśmy w tym samym czasie z Hazzą. On następni zasłonił twarz dłonią, rumieniąc i uśmiechając się do siebie. Zayn w tym czasie wyszedł na balkon.
-Co porabialiście Ciekawego?-zapytał Louis.
-Hm.. odpoczywaliśmy, ja kurowałam się, potem znów odpoczywaliśmy..-zaczęłam wymieniać.
-Dużo spaliśmy.-podsumował.
-Interasujące.-powiedział Niall.
-Ej ej stary, gdzie są moje papierosy?-zapytał Zayn wchodząc do środka.
-Eee no wiesz. Ja Ci je odkupię!-wytłumaczył się loczek. .
-A wiesz Liam, wypadało by pukać do pokoju. Po raz kolejny.- wypomniał.
-Ah tak tak. Przepraszam.-odpowiedział speszony, cały czas wgapiony we mnie.

*Z perspektywy Oli*

Czas, u chłopców był spędzony na prawdę przyjemnie. Wreszcie wyjaśniłam wszstko z Zayn'em. Byliśmy nareszcie szczęśliwi. A wątpiłam, że do tego dojdzie.
-Ej może odzwiedziamy Martyne i Hazze?-zaproponował Liam.
-Jasne czemu nie.-zgodził się Louis.
-Mam nadzieję, że jest już lepiej. To co jedziemy?-zapytałam Niall jak i Zayn zgodzili się. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej wyjechaliśmy. Po pół godziny byliśmy na miejscu. Bez pukania weszliśmy, ponieważ miałam klucze do mieszkania. Przeszliśmy przez próg. W domu jakby żywej duszy nie było. Idąc w stronę salonu. Było słychać coraz wyraźniejsze jęki ich obu z sypialni. Chłopcy rozbawili się tym, oprócz Liama. Zanim się obejżałam, a on razem z Zayn'em przypartywali się im przez drzwi, po czym je zamknęli.
-Bosz jakie dzieci. Dalibyście im choć trochę prywatności. Ich dom nie?-powiedziałam z wyżutami.
-Zayn ogarnij się. Jak będziesz w takiej sytuacji też tak zrobimy.-powiedzial rozbawiony Louis. Ja zmierzyłam go zimnym zwrokiem.-Oczywiście z tobą.
-Słucham?
-Słucham?-powtórzył Zayn, idąc ku nam.
-A no przecież, wy jesteście za młodzi na to. Dzieciaki.-powiedział Louis tuląc nas. Na to Zayn wybuchł śmiechem. Gdy wszyscy usadowliśmy się na kanapie, Martyna i Hazza wyszli z pokoju, cali rozgrzani. Może oni tego nie doznali, ale na prawdę wyglądało to komicznie. Mulat w tym czasie wyszedł na balkon.
-To może ja pójdę zmienić Ci pościel, i ubrać nową.
Gdy to wypowiedziałam oni oboje się tak speszyli. Hazza zaczął się śmiać z tego wszystkiego z Martyna się zarumieniła. Gdy Zayn przyszedł z balkonu, ja chwyciłam go za dłoń.
-Choć do sypialni, będziemy brali przykład z mojej kuzynki i Harolda.-podkreśliłam ciągnąc go za sobą.
-Naprawdę?-zapytał uradowany Zayn.
-Nie.-szepnęłam.
Zaprowadziłam go pod drzwi łazienki. Sama tam weszłam zakluczając je. Zrobiłam to co miałam zrobić po czym wyszłam udając się z powrotem do salonu.
-Ekhem Ola.-powiedział, gdy wyszłam  z łazienki. Zauważyłam, że jego ręka była bardzo blisko krocza, zbyt blisko. Na co wybuchłam śmiechem.
-Foch.-powiedział nie odzywając się mnie przez jakiś czas.
______________________________________
Za jakiekolwiek błędy przepraszam, ale nie chciało mi się ich poprawiać. Mam nadzieję, że ten rozdział się wam podoba i będzie pod nim coraz więcej komentarzy. Nowy rozdział pojawi się już niedługo. X

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 52

52.

*Z perspektywy Harry'ego*




Tydzień później.

Siedząc na krawędzi łóżka, zobaczyłem zbliżającą się jej smukłą sylwekę w moją stronę. Pochyliłem głowę w dół, uśmiechając się mimowolnie do siebie. W końcu ona wyzdrowiała. Oli nie było. Mieliśmy całe mieszkanie do naszej dyspozycji. Na samą myśl co chciałem z nią robic moje oczy się śmiały. Łapiąc ją za biodra, pochylałełem w moją stronę, do czasu aż upadliśmy razem na łóżku. Całując ją w szyję zostawiałem po sobie drobne malinki. Całując coraz namiętniej w usta, podciągałem jej podkoszulek wyżej. Ona jednak przeciągała go w dół, wprawiając mnie w jeszcze głębsze podniecenie i ochotę.
-Długo czekałeś, aż wyzdrowieję. Prawda?-powiedziała oblizując się mimowlnie w usta.
-Wystarczająco.-uśmiechnąłem się wpijając się w jej usta jeszcze bardziej. Językiem jeździłem po jej podniebieniu wyrabiając u niej przyjemne dreszcze.
-Proszę Cię, nie każ mi dłużej czekać.-powiedziałem ściągając z niej podkoszulek. Całując ją w zdłuż szyji zjeżdżałem coraz niżej. Pieszcząc jej piersi i wpijając się w mostek. Wtedy ona włożyła mi rękę do bokserek, jeźdźąc po nim palcem wskazującym. Wywoływała u mnie dreszcz podniecenia. Następnie objęła go masywnie ręką, robiąc szybsze i mocniejsze ruchy po nim.
-Aaa kur.. szybciej.-zajęknąłem chwitając opuszczkami palców jej włosów.
Ruchy jej dłoni stawały się mocniejsze, ściskając u jego nasady. W tedy już nie mogłem i wytrysnąłem. Ona wyciągnęła rękę z tamtad, oblizując dokładnie palce. Mój członek stał jak na baczność domagając się więcej.  W tedy ona jednym szarpnięciem ściągnęła ze mnie bokserki do kostek. Biorąc go do ust i oblizując go z mazi. Jej język był tak dokładby. Krążyła nim w kółko, robiąc mi większą przyjemność.
-Szybcie... taa. kurwa jesteś boska. tak.. uuu.-z moich ust mimowlnie wydobywały się jęki.
W tedy wzięła go całego do ust, jeżdźąc coraz to szybciej. Następnie wyciągnęła go. Położyła się obok mnie. Ja próbowałem ustatkować oddech. Ona zadziornie bawiąc się moimi lokami doprowadzała mnie do obłędnego szału. Wszedłem w nią taką mocą jak jeszcze nigdy. Cały dom obległy jej niesamowite jęki.
-Ahhh. Harry mocniej, proszę. Taaaak. Uuuu.
-Na twoje życzenie kochanie.
Wbiłem się jeszcze mocniej. Robiąc ruchy szybsze i większej wydajności. Ona jeszcze bardziej podniecona zaczęła jęczeć mimowolnie. Nic nie zdołało jej przeszkodzić. Jeździłem w niej z góry do dołu, stanowiąc przyjemność jak i mi tak i jej. W tedy jej palce jeszcze bardziej wbiły się w moje włosy. Robiąc to najmocniej wytrysnąłem w niej, po czym ona. To stanowiło jedność. Następnie wyszedłem. Kładąc się obok.
-Dziękuję, jesteś niesamowita.-powiedziałem usadawiając jej głowę na moim torsie, po czym oboje zasnęliśmy. 

____________________________________________________
Hej tak mam dla was rozdział 52. Wiem, że treść jest idiotyczna lol, no, ale co poradzić hahaha. No koment. Następny rozdział bd lepszy obiecuję x

wtorek, 16 października 2012

Rozdział 51

51.

*Z perspektywy Harry'ego*

Wpatrzony w nią, próbowałem zasnąć. Jednak jej widok nie dawał mi spokoju. Ona cała się trzęsła we śnie. Choć była przyryta i wtulona we mnie cała była zimna. Dłonią wtuliłem ją jeszcze bardziej, lecz to nic nie dawało. Była ledwo 3 nad ranem. Wstałem z łóżka, przykrywając ją najdlikatniej na świecie. Po czym z salonu udałem się na balkon. Oparty o barierkę wpatrywałem się w  niebo. Zauważyłem na stoliku, paczke papierosów, pewnie była Zayna. Został tam ostatni papieros. Więc wzięłem go i odpaliłem idąc z powrotem w moje miejsce. Wydychałem trochę nie przyjemny zapach tytoniu z siebie. Czując automatycznie spokój. Niemalże delektując się każdym wdechem, po minucie skończyłem, zostawiając peta w szklanej popielniczce, która była na stoliku. Następnie poszedłem z powrotem do pokoju, gdzie spała moja ukochana. Zamykając cicho drzwi zauważyłem, ją w pozycji siedzącej.
-Martyna wszystko gra?-zapytałem siadając przy niej. Jej dłoń była zimna, a czoło gorące.
-Nie wiem.-odpowiedziała zdezorientowana.
Podążałem za jej sylwetką owinięta koudrą w stronę salonu. Usadowiła się na kanapie, ja przykucłem przed nią. Całując jej rozgrzane czoło.
-Chcesz coś do picia. Zrobię Ci herbatę.-zasugerowałem ona tylko przytaknęła.
W tedy ja poszedłem do kuchni, po paru minutach napój był gotowy. Szedłem w jej kierunku starannie by go nie rozlać, po czym usiadłem obok.
-Paliłeś?-zapytała odbierając odemnie kubek z ciepłą esencją.
-Tak.-odpowiedziałem, kierując swoją twarz w dół. 
Gdy jej przełyk robił łyk herbaty widoczne było to jak jej dłonie drgając.
-Wszystko w porządku?-zapytałem chwytając ją za dłoń, która nadal była zimna.
-Jest lepiej, dziękuję Ci.-powiedziała całując mnie w policzek swoimi letnimi malinowymi ustami.
Z salonu przenieślismy się do sypialni. Tam ona ponownie zasnęła.

* Z perspektywy Oli*

Wstałam po 8, po czym udałam się do kuchni, by zaparzyć sobie herbatę. Tam zastałam Harry'ego.
-Dobry.-przywitałam się.
-Cześć.-odpowiedział trochę mniej entiuzastycznie.
-Wiesz, co myślę, że powinnaś na jakiś czas, bynajmniej tydzień, zamieszkać u chłopaków. Mój pokój jest wolny. Tutaj przez którki czas nie powinnaś przebywać, to źle na Ciebie wpłynie.-zasugerował.
-A co z tobą.-zapytałam biorąc łyk herbaty.
-Zostanę tutaj. Idź się spakój. Za chwilę Louis po Ciebie przyjedzie.
Po tych słowach udałam się do siebie, następnie spakowałam. Po godzinie byłam już na miejscu.
-Idź do pokoju Hazzy, się rozpakuj.-powiedział Loui zamykając drzwi.
Ja udałam się tam gdzie mi kazał. Gdy już się rozpakowałam postanowiłam poszukać pokoju Zayna. Po chwili znalazłam go. Weszłam do środka. Nikogo nie było. Nie zdążyłam się rozglądnąć, gdy za mną stanął Mulat.
-Ola?
-Taak.-odpowiedziałam odruchowo odwracając się.
-Co ty tutaj robisz?-zapytał entuzjastycznie.
-Zayn!-wykrzyczałam, wieszając się mu na szyji. To był taki odruch na jego widok, wtedy zrozumiałam co nas łączy. Ten przytulił mnie mocniej, nie chcąc wypuścić. Całując mnie w usta tak namiętnie, poczułam błogość. Lekko jak piórko położyliśmy się na łóżko, robiąc to coraz bardziej nachalniej.
-Ehkem. Przepraszam, że wszedłem bez pytania, słodziaki. -powiedział uśmiechając się Louis.-Ola nadół już!
Ja tylko się poprawiłam po czym szłam w jego kierunku, gdy się odwróciłam po raz ostani. Ujżałam Zayna, który oblizuje swoje lekko różowe usta. Jego oczy świeciły jak gwazy w bezchmurną noc.




_______________________________________________
Hej jest kolejny rozdział :) I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że pozostawicie po sobie ślad, oczywiście anonimy są mile widziane. Buziaki xx

niedziela, 14 października 2012

Rozdział 50 (aktualizacja) :)x

50.

 *Z perspektywy Martyny*

Poczułam jak po moim czole, mimowalnie i jakże wolno spływa kropla wody. Otumianiona przearłam ją. Zorientowałam się, że moje ciało jest całe rozgrzane i mokre. Ledwo uchyliłam powieki.
-Ratunku. Nie nie. To nie może być. To sen. Pomocy!
 Jak popażona zerwałam się z łóżka do pozycji siedzącej.
-Kochanie.-zaczęłam lekko szturać chłopaka leżącego obok mnie.
-Co się stało?-zapytał przeciarając swoje zaspane oczy. Wtedy ja wtuliłam się w jego zimny tors.
-Miałam straszny sen. Mieliśmy wypadek. Iiii..-powiedziałam przełykając ślinę z trudem.
-Spokojnie, to tylko koszmar. Widzisz jesteśmy tutaj wszystko gra. To tylko bujda.-wyjaśnił całując mnie w rozpallone czoło, swoimi malinowymi ustami. -Jesteś cała rozpalona, przyniosę Ci tabletki.
Zielonow oki wstał z łóżka, rozłanczając nasze dłonie. Jego smukła sylwetka, szła w kiedurnku kuchni, gdzie znajdywała się apteczka. Obolała zamkałam oczy. Po chwili poczułam jego zimną dłoń na moim przedramieniu. Między czase włożyl mi termometr do ust. Szklankę z wodą i niezbędne tableki postawil na szafce nocnej. W tedy rozległ się cichy sygnał, że temperatura zmierzona. W tedy ujżałam na nim 38,9 stopni.
-Nie jest dobrze.-powiedziała przerażony równie jak ja, podając mi szklankę wody i tabletki.
-Idę do ubikacji.-zrobiłam krok z łóżka. Niesamowity ból przeszedł przez moją czaszkę. Aż chwyciłam się za nią odruhowo, po czym znów usiadłam na krawędź łóżka. Wówczas zobaczyłam sylwetkę mojej kuzynki, która wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła na miejsce. Gdy wróciłam ponownie zobaczyłam przejętego Harry'ego.
-Dziękuję. Możesz iść znów położyć się, a ja się nią zajmę.-powiedział.
-Na pewno?-wtedy on tylko poruszał twierdząco głową.
Ja już leżałam pod ciepłą koudrą. Moje ciało przechodził zimny dreszcz, wywołując gęsią skórkę. Chłopak położył się obok mnie, a ja ponownie zasnęłam.


*Z perspektywy Oli*
Błogi sen, przebudził mnie paniczny krzyk Martyny. Byłam zbyt słaba by wstać, więc ponownie zasnęłam, jednak nie na długo. Po chwili usłyszałam, szelets, który wywoła Harry idący do kuchni. Wtedy założyłam na siebie lekko turkusowy szlafrok, ciepłe wełaniane kapucie i wyszłam z pokoju idąc w stronę kuzynki. Widok jej siędzącej na krawiędz łóżka, je suchych ust, rozpalonego ciała przeraził mnie. Co doprowadziło ją do tego stanu. Nie zastanawiajac się już dłużej wzięłam ją pod rękę i poszłam z nią do ubikaji, zostając przed drzwimi. Mimowolnie oparłam się, o ścianę, me powieki stały się cięższe. Wtedy usłyszałam, dziwny odgłos z łazienki, który postawił mnie z powrotem na nogi. Jakby ktoś wymiotował. Lekko zapukałam na drzwi.
-Martyna wszystko w pożądku?-wypowiedziałam martwiąc się. Odpowiedzi jednak nie usłyszałam. Zaledwie po minucie klamka drzwi się osunęła a zza drzwi osłabiona sylwetka kuzynki złapała się za moje ramię. Z powrtotem zaprowidziłam ją do sypialni. Upewniłam się czy jeszcze czegoś nie potrzebują. Poszłam do swojego pokoju. Przez myśl, przechodziły mi najgorsze myśli. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Nie mogłam zasnąć. Pełnia księżyca, nie dawała mi spokojnie odpłynąć w głęboki sen. Po godzinie jednak zasnęłam.

_____________________________________________________

Hej znów x Pewnie się tego nie spodziewaliście a jednak :). Tak z nudów postanowiłam po tak późnym czasie uakutalnić tego bloga. Nie wyszło tak źle co nie? Mam taką nadzieję. Za wszelkie błędy przepraszam. Mam nadzieję, że starsi czytelnicy wpadną na tego bloga, że będzie miał on coraz więcej wyświetleń i komentarzy, gdyż są one bardzo motywujące i wgl czasem pomagają w tworzeniu nowego rozdziału. Więc jakie macie pomysły na nowy rozdział? Wszelakie popropozyjce piszcie w komenatrzu, być może one nas natchną. Buziaki xx